Dziękuję ci stara rajszplo, za to że zwróciłaś mi uwagę na to, że moja córka płacze

Doktor House mawiał, że wszyscy kłamią. Zgadzam się z tym stwierdzeniem szczególnie w kontekście matek, które wiecznie wybielają swoje dzieci i udają, że nie mają z nimi nigdy problemów. Jestem mamą dopiero trzy lata, a już na własnej skórze doświadczyłam tego jak inne matki wobec siebie konkurują o to, kto ma bardziej „idealne i bezproblemowe dziecko”. Ja do tego grona nie należę. Mówię otwarcie o tym, że czasami pragnę uciec od własnego dziecka, że często czuję jakbym znalazła się na piedestale rozpaczy.

Życie pisze najlepsze scenariusze

Długo się zastanawiałam, czy podzielić się z wami tą historią, bo nie wiedziałam, czy „idealne” matki nie zjedzą mnie za to, że przyznam się głośno do tego, że nie daję rady. Sytuacja, którą wam opiszę wydarzyła się kilak tygodni temu. Podobno życie pisze najlepsze scenariusze. Byłam z córkami na placu zabaw. Naprawdę fajne miejsce, ustatkowane w parku, obok siebie dwa place zabaw z szeregiem dziecięcych atrakcji. Dzień był ciepły, humory dobre, brzuszki pełne, czego zatem chcieć więcej?

Huśtawka niezgody

Oczami dorosłego mogę opisać ten plac zabaw jako idealny, piękny, świetny i ogromny. Gdybym opowiedziała wam jak postrzega go moja trzyletnia Zuza, dowiedzielibyście się, że jest na nim za mało huśtawek. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale place zabaw zawsze mają za mało huśtawek, bo nawet jak jest ich pięć, to twoje dziecko będzie chciało się huśtać akurat na tej, na której bawi się inne dziecko. Tym razem było dokładnie tak samo.

Niewinny pretekst

Zuza bujała się dobry kwadrans na tej „wyjątkowej” huśtawce, na którą ustawił się ogonek chętnych dzieciaków. Udało mi się ją przekonać, że teraz pora dać innym dzieciakom trochę się pobujać. Ustąpiłyśmy miejsca innej dziewczynce, zrobiłyśmy „pa pa” i z nadzieją poszłyśmy w inną część bawialni. Po pięciu minutach zaczął się krzyk Zuzi i jej spazmatyczny wręcz plącz, że ona chce: „buju”. Tłumaczę zatem, że ta huśtawka jest zajęta, ale są cztery inne. Oczywiście nic to nie daje, bo ma być ta, a nie żadne inne. Próba przekonania trzylatki, żeby ustawić się w kolejkę i poczekać, aż się zwolni również nie przyniosła rezultatów.

Mam w tym bolesne doświadczenie…

Zdawałam sobie sprawę, że nasza sytuacja zaczyna robić się nerwowa i gorąca. Byłam na placu zabaw z Zuzą i 1,5 roczną Manią. Moja codzienność, to spacery, zakupy, wizyty u lekarza i kosmetyczki z moją dwójką maluchów. Wybrałyśmy się na rowerku biegowym (Zuza) i rowerku do pchania, zwanym przez nas potocznie myszą (Mania). Plac oddalony od domu jest około 1,5 kilometra. Udało mi się oddalić z Zuzą od okupowanej huśtawki, w duszy liczyłam na to, że odizolowanie dziecka od innych, pomoże załagodzić histerię i przyniesie ukojenie mojemu dziecku.

20 minut później

Po 20 minutach spędzonych na ławce parkowej obok feralnego placu zabaw moja Zuza nadal wyła. Moje starsze dziecko to HNB. Jej histeria to nie jest jakaś tam histeria.

Moje dziecko krzyczy jak opętane, tak głośno jakby ktoś na żywca obdzierał je ze skóry. Zanosi się płaczem tak głośno, że momentami, aż się dusi. Do tego krzyczy na cały głos, robi się czerwona ze złości, na szyi pojawia się żyła. Przy tym wszystkim biega, podskakuje, popycha rzeczy, oraz potrafi położyć się na ziemi i walić z całej siły we wszystko co jest wokół niej.

0 0 votes
Ocena
Subscribe
Powiadom o
guest

21 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
BeztroskaMama
5 lat temu

Oj tak płacz pomaga. Moja Ada choć na co dzień usmiechniwra i radosna też oiteafi dać pokaz histerii .i wtedy tylko wyplakanie pomoże. Na wszystko odpowiada słowem NIE j większym placzem . czasem płacz trwa 5 minut czasem godzinę.
Nie iceniam innych rodziców i nie daje złotych rad bo od tego mi daleko. A kazde dziecko jest inne.

Nieidealna Anna
5 lat temu
Reply to  BeztroskaMama

Dokladnie mam tak samo. Boli serce matki, kiedy nie możesz pomoc dziecku, ukoić jego placzu,a le tak naprawdę co masz zrobić? Komentarze innych ludzi na ten teamt nie pomagają tylko jeszcze bardziej mnie dobiają wtedy 🙁

naszebabelkowo.blogspot.com
naszebabelkowo.blogspot.com
5 lat temu

Jak ja Cię dobrze rozumiem, Kochana! Z moim Bąblem jest podobnie – od samego początku był bardzo wymagającym niemowlakiem i z wiekiem wcale mu to nie przechodzi. Czasami potrafi myć zęby albo ubierać się ponad półtorej godziny – oczywiście wyjąc przez cały ten czas, rzucając wściekle ciuchami, wrzeszcząc wniebogłosy. Jak się już dobrze wypłacze – nagle następuje idealna cisza, zgoda i uśmiech na twarzy od ucha do ucha. Jakby mi raptem ktoś dziecko podmienił. Zawsze tlumaczyłam sobie „taki charakter”, „high need baby”, „z wiekiem z tego wyrośnie” – ale ostatnio okazało się, że jednak częściowo potwietdzily się moje obawy związane z integracją sensoryczną. I to pewnie ona właśnie w dużej mierze za takie „akcje” u nas odpowiada.

Nieidealna Anna
5 lat temu

Na termin integrancji sensorycznej już któryś raz z kolei się natknęla m i zastanawiam się czy u nas również bezie ten problem? Jakie kroki podjęłaś by to zdiagnozować?

Babatu.pl
5 lat temu

Też jestem ciekawa jakie kroki podjąć mu zdiagnozowaniu tego…

Luszka
5 lat temu

Moja córa była taka sama. Wieczny ryk, krzyk, bunt. Niestety jej pierwsze 4 lata życia to był mój najgorszy koszmar,do tego stopnia, że nienawidzę wspomnień z tamtego okresu. Byłam psychicznie wypompowana. I jeszcze te porady „wszechwiedzących” starych bab, albo gadanie ciotek jakie to one mają idealne wnuczki. Oszaleć można było. Jedyne czego się nauczyłam przy wrzaskach córki to to, aby w pewnym momencie nie reagować na jej spazmy, po prostu musiałam się „wyłączyć”, żeby nie zwariować :/ Dziś cieszę się, że córa ma 14 lat, nic jej nie zostało z HNB.

Nieidealna Anna
5 lat temu
Reply to  Luszka

Rozumei Cię Luszko, bo czasem i ja mam serdeczne dość tego wszystkiego. Mańka rownoważy trudny mojego macierzyństwa… czasem łąpię się na tym, że marzę wręcz o tym, aby Zuza była równie „bezproblemowa” jak jej siostra 🙁

Babatu.pl
5 lat temu

Słusznie to odpisałaś! Bo to nigdy nie jest tak że gardłowo krzyczace dziecko jest nam obojętne. Sytuacja wpędza w zakłopotanie, zwłaszcza jak wiesz że w zasadzie nic nie pomoże jak się nie wykrzyczy. U nas każde dni są takie, raz poranki przed przedszkolem, a innym razem popołudnia gdy chceme wyjść np. na spacer i lody. Ostatnio sąsiad był łaskaw ocenić mnie mianem znecajacej się matki, bo ona tak mocno płacze że aż się zanosi. Byłam taka bezradna i bezsilna, że z tej całej złości odpowiedziałam że jest totalnie nie fair oceniając mnie nie znając sytuacji. Aktualnie mija mnie jak powietrze bez dzień dobry jak kiedyś. Ale spływa mi to totalnie. Ludzie są okropni, nawet zapędzając się nie potrafią przeprosić.

Nieidealna Anna
5 lat temu
Reply to  Babatu.pl

Wiesz co, ten sąsiad to palant. Ja czasem się boję, że ktoś naśle na nas policję,a lbo MOPR, bo tak się moja córka wydziera, że z boku można pomysleć, że się ją katuje. Nikt nie zdaje sobie sprawy jak mocno przeżywa to matka. Ja czesto doslownie czuję się zterroyzowana psychicznie przez moje dziecko. Te jej histerie są wykańczajace, jest hardcorowo moemntami. Spoleczeństwo zamaist wieszać na nas psy, powinno nam pomóc, wesprzeć dobrym słowem i uśmiechem, a nie cały czas oceniać i podcianć skrzydła.

Babatu.pl
5 lat temu

Też się tego boję ale z drugiej strony nie robię niczego takiego bym się miała ich bać. Histerie i ciągły ryk ogromnie frustruja Nie umiem myśli w głowie pozbierać, czasem nawet wymyślić obiadu. Wszystko mi się w głowie piętrzy i gotuje wtedy. Starsze pokolenie ogólnie ma nas za leni i tych od beztroskiego wychowania. Łatwiej dać z paska w dupe przecież no nie ? Uczą te sytuacje olewania tych ludzi, ale nim nauczą to bardzo ta niesprawiedliwa ocena boli 🙁

Nieidealna Anna
5 lat temu
Reply to  Babatu.pl

Boli i nakreca złość jeszcze bardziej. czasem odpuszczam, a czasem wylewam na nich tę gorycz. No niestety tak to jest, że obcy ludzie czują się wkspertami o twojego życia…

Kasia z CzasNaZiemi.pl

Aniu, sytuacja wymagająca od matki wspięcia się na wyżyny cierpliwości. Trudna jak zrobienie przez amatora pirueta na lodzie. Wiem, tacy ludzie co to patrzą, i wymownie dają do zrozumienia, iż nie umiemy wychowywać naszych dzieci są deprymujący. Sama często spotykam się z takimi spojrzeniami. Ale powiem Ci, że u nas w kraju i tak nie jest jeszcze tak źle. Wiem, marne to pocieszenie, ale jednak. Mieszkałam w Pradze czeskiej. Czesi lubują się w klapsach. Jak się dziecko źle zachowuje na placu zabaw, to klaps. Jak się ociąga wychodząc z szatni szkolnej to klaps od rodzica. Mało tego. Jak się, źe zachowuje na placu zabaw, to może i zarobić klapsa od… obcej osoby!

Nieidealna Anna
5 lat temu

Kasiu… nie miałam pojęcia, ale kiepska sytuacja zatem w Czechach. Gdyby ktoś mi dziecko uderzył, to jakbym odparowała, to byłoby pozmaiatane. Wiem, że mama musi być oazą spkoju, ale sama wiesz jak to jest, kiedy już fizycznie i psychicznie wymiękasz. Obcy ludzie w tym na pewno nie pomagają…

e-milka
e-milka
5 lat temu

Mialam kiedys podobna sytuacje. Moje starsze tez bylo (jest?) HNB i nie wiem nawet, o co wtedy poszlo, ale miala atak histerii pod domem. A tu przechodzi sasiadka, z tego co wiem, matka juz doroslej corki (matka – czujesz to, matka matce!) i mowi cos o „Biednym dziecku”. Szlag mnie trafil, nie dlatego, ze brak mi empatii dla dziecka, ale dlatego, ze chyba dla kazdego jest jasne, ze dla mnie taka sytuacja nie jest bynajmniej komfortowa. Ponadto, ze wspolczucie nie nalezy sie wlasciwie mojej corce, ktora wlasnie daje upust emocjom (szczesliwa!), ale mnie, ktorej emocjom ulec nie wolno. I ja, tak szukajaca dobra w kazdym czlowieku, wlasnie sobie pomyslalam – „zlosliwa stara baba”.
Moja opinia o tej sasiadce jako zlosliwej babie (tak, nie bojmy sie nazywac rzeczy po imieniu) ugruntowala sie, kiedy ktoregos dnia zasugerowala mi, ze celowo (prowokacyjnie) zalozylam … czarne majtki pod jasne spodnie. A prawda byla taka, banalna i znana chyba kazdej matce HNB, ze najwazniejsze dla mnie bylo byc ubrana kompletnie i w miare czysto, natomiast w co, bylo mi wlasciwie wszystko jedno. Zadna tam stylowka na insta, zadne utwierdzanie sie w kobiecej atrakcyjnosci, raczej walka, zeby wyjsc jak najszybciej z domu.
Natomiast do Twojej sytuacji – jako ze moje HNB ma juz 10 lat, czuje sie troche jak weteranka na tym terenie. Nie znalam wtedy tego okreslenia i musialam opracowac wlasne patenty. W podobnej sytuacji (dziecko uciekalo z placu zabaw na ruchliwa ulice, wybuch byl spowodowany za wczesnym jej zdaniem odebraniem z przedszkola, a potem tym, ze nie dotknela „naszej” rzezby – nie dotknela, zaznaczmy, bo nie chciala) udalo mi sie kiedys wybrnac w ten sposob, ze mocno ja przytulilam, wlasciwie unieruchomilam w ramionach. Po kilku trwajacych wiecznosc minutach poczulam, jak jej opor slabnie. Zaczela plakac (juz nie wyc, tylko rozpaczliwie lkac), a ja z nia. Po kilku minutach zapomniala o calej akcji i bawila sie, jakby nigdy nic. Ja pamietam caly czas, a minelo juz osiem lat. Ok, wiem, ze masz dwojke, ja wtedy moglam sie skoncentrowac na mojej (miedzy moimi jest piec lat odstepu), wiec pewnie i ten patent Ci sie nie przyda.
Czytam w komentarzach o diagnozach – rowniez bardzo wysoka inteligencja (i idaca z nia czesto w parze nadwrazliwosc) moze byc przyczyna HNB (nie szukajmy zawsze deficytow, chociaz oczywiscie i to moze byc przeklenstwem). Serdecznie pozdrawiam.

Nieidealna Anna
5 lat temu
Reply to  e-milka

Bardzo ci dziekuję za twoję historię <3 Zgadzam się z proponowaną metodą, czasem działa, ale czasem niestety nie. Nie uważam, że HNB to jakiś wyrok, zdaje sobie sprawę że Zuza jest nad wyraz wrażliwa i inteigetna, ale czasem po ludzku zwyczajnie wymiękam. Szczególnie gdy inni mnie oceniają i dodaja swoje 3 grosze. Takie historie jak twoje są bardzo wartosciowe, pokrzepiajace oraz mile widziane na tym blogu 🙂 Dziekuę, że jesteś :*

Danusia
Danusia
5 lat temu

Ja kiedyś poszłam z rodziną do kościoła, z moja córka, mężem, bratem, bratowa i dwójką ich dzieci. Monika nie chciała stać w miejscu, chciała chodzić, a najlepiej biegać dookoła ławek. Unieruchomienie jej nie wchodzili w grę bo wiła się jak wąż i krzyczała. Miała wtedy niespełna dwa lata. Mój brat skomentował wtedy, że takie zachowanie w kościele jest wycinkiem całego wychowania (w domyśle złego). Bardzo mnie to wtedy zabolało.

Nika
4 lat temu

Miałam to szczęście, ze wychowywalam moich synów we Francji, a tu takie komentowanie to raczej rzadkość. Tym bardziej dziwiły mnie uwagi o braku czapeczki czy sweterka podczas pobytów w Polsce. Natomiast co do sytuacji z krzykiem to przypominam sobie dwie ostre akcje. Jedna była we francuskim supermarkecie, gdy odmówiłam kupna kolejnej zabawki i była dla mnie na tyle trudnym testem cierpliwości, ze pamietam do dziś. Druga zaś miała miejsce podczas wizyty moich rodziców gdy z jakiegoś powodu mały ryczał i robił histerie wieczorem ze zmęczenia, Bo cały dzień nie spał. Wtedy po taz pierwszy i ostatni musiałam ostro i zdecydowanie wyjaśnić rodzicom, żeby zachowali dla siebie swoje złote rady. Chyba było to skuteczne, bo już nigdy potem nie podważali mojej roli jako matki. Tak sobie myslę, ze miałam farta. Tobie mogę tylko wysłać jak najwiecej pokładów pozytywnej energii.

Magda
Magda
4 lat temu

Mam jedną podpowiedź. Kup sobie nosidło. Todlera. Mam 4 latka i 2 latka plus 2 starszyzny. Poratuje twój kręgosłup. A może i psychicznie będzie trochę łatwiej

Aneta Boritzka
2 lat temu

Uwielbiam, kiedy wtrącają się do nas inne „pomocne” osoby, bądź oceniające nas z góry osoby – napisałam w tym temacie artykuł https://odrudej.pl/dlaczego-ona-tak-krzyczy-wredna-matka/
Ja czasami mam dość, chętnie popłakałabym i pokrzyczałabym razem z dzieckiem. A tak na poważnie, my znamy nasze dzieci najlepiej – trudno dobrze, że pokazują swoje emocje (niech je uwalniają, to pomaga) cóż niech inne osoby się przyglądają. Mają pomocną radę czy krytykę? Nie ma sprawy: Wpuść jednym uchem, wypuść drugim droga mamo i nie psuj sobie dnia!

trackback

[…] Dziękuję ci stara rajszplo, za to że zwróciłaś mi uwagę na to, że moja córka płacze […]

21
0
Would love your thoughts, please comment.x