LEPSZE CIAŁO BEZ SKALPELA?

Wiem, że jestem bardzo krytyczna i wymagająca, czasem może nawet zbyt autorytarna, oby nie despotyczna. Jestem twarda babka i negocjacje ze mną do najlżejszych nie należy. Dużo autokrytyki wylewam na samą siebie każdego dnia, ale jako Nieidealnaanna równocześnie okazuje sobie samej dużo uczucia i wyrozumiałości. Trochę jak rozdwojenie jaźni, ale to cała ja. 

Autokrytyka impuls do zmian

Myślę ostatnio intensywnie o moim blogowym dziecku i tak rozkminiam, co by tu ulepszyć, zmienić, wprowadzić. Dostrzegłam, że w kategorii „Dla ciała i ducha” bardzo mocno zaniedbałam aktywność fizyczną i właściwie nie wiem z jakiego powodu. Nawet będąc w ciąży do ostaniach dni chodziłam na gimnastykę, bieżnię i basen, także ze sportem rozwodu nie wzięłam. Co prawda lata świetności, kiedy miało się żelazną kondycję i stalowe mięśnie są za mną, jednak od miesiąca solidnie pracuję nad tym by być lepszą wersją siebie – właściwie najlepszą w życiu.

Skalpel pierwszy krok do sukcesu

Przewrotnie użyłam dziś tytułu: lepsze ciało bez skalpela. Miałam na myśli brak interwencji chirurgicznej w naszym pełnym niedoskonałości ciele. U każdego coś się znajdzie: za mały biust lub za duży, krzywe zęby, krótkie nogi, odstające uszy, oponki, boczki, wady postawy itd. nie ma sensu zbyt szczegółowo się na tm koncentrować i załamywać ręce. W przypadku niedoskonałego ciała zostaje nam trening i odpowiednia dieta. Po porodzie, a właściwie po skończonym połogu postanowiłam zrobić coś ze swoim ciałem. Ciąża dużej szkody nie narobiła bo przytyłam raptem 9 kilo, jednak przerwanie regularnych treningów judo, grzeszki żywieniowe i chora tarczyca znacznie przyczyniły się do nadwagi.

Nieidealna jako królik eksperymentalny

Szczerze mówiąc od kiedy dowiedziałam się o mojej chorobie Haschimoto, która m.in. powoduje upośledzenie metabolizmu,  konsekwencji problemy z wagą była dosyć zdemotywowana do podjęcia jakiejkolwiek próby zrobienia coś ze sobą samą. Czułam się rozżalona, że trzynaście lat treningów i dyscypliny żywieniowej przyniosły wymierne efekty i niestety właśnie przez cholerną, niewspółpracującą tarczycę. Ile razy czułam żal, że mimo tego iż jem niewiele, regularnie i ćwiczę nadal jestem kulką. To niesprawiedliwe! Tak sądziłam, że to niesprawiedliwe jeść zdrowo, ćwiczyć i nadal wyglądać źle. I pewnie dalej bym tak użalała się nad sobą, gdyby nie przemówiła do mnie moja wewnętrzna optymistka: Ania spróbuj, na spokojnie, daj sobie czas, wprowadź małe zmiany krok po kroku.

Pojawienie się Zuzy na świecie najlepszy impuls do zmian

Pamiętam jak tuż przed porodem popijałam sobie piwo bezalkoholowe i zajadałam chrupki duszki do filmu, mówiąc do męża że to ostatni raz, bo od narodzin Zuzy robimy rewolucję w naszym życiu. Słowo się rzekło i tak było. Zaczęliśmy od wywalenia z naszej diety białej mąki, zastąpiliśmy wszystko mąką pełnowartościowa. Pożegnaliśmy jedzenie na mieście, słodycze, słone przekąski. Szukaliśmy alternatywy w zdrowych produktach i zaczęliśmy jeszcze bardziej dbać o to, co pojawia się na talerzu. Dieta karmiącej mamy jest na tyle eliminująca, że znacznie ułatwia sprawę. I tak dwa tygodnie po porodzie wzięłam się za pierwszy trening z Chodakowską… Poćwiczyłam kilka razy i zaszkodziłam sobie. Musiałam cierpliwie poczekać do końca połogu i tak właśnie od miesiąca wstąpiłam do sekty Ewy…

24 razy ze Skalpelem w ciągu miesiąca

Zaczęłam ćwiczyć z Ewą dla eksperymentu, czy faktycznie jej trening coś da? W spektakularne diety cud nigdy nie wierzyłam. I zaczęłam jechać ze Skalpelem 40 minut dziennie od poniedziałku do piątku. Jako mama karmiąca nie mogę sobie pozwolić na ostre obcięcie kalorii, więc jem 4-5 posiłków dziennie, racjonalnie w miarę zdrowo i tyle. Ale, ale nie obyło się bez ciasta na ślubie i chrzcinach, Karmi na grillu piłam i lody raz w tygodniu też konsumowałam… Jako straszny łasuch zawsze znajdę jakąś okazję do zasłodzenia sobie życia. I mimo tego, że po pierwszych treningach tyłek mi drętwiał, uda bolały jak diabli, a  przy wstawaniu z łóżka mój brzuch dawał o sobie znać, jechałam ze Skalpelem nadal… Raz z większą chęcią, raz z kryzysem, z wiarą, bez niej, ale wiedziałam, że ten jeden,pieprzony, testowy miesiąc mam wytrzymać choćby nie wiem co. W ciągu miesiąca udało mi się zaliczyć w sumie 28 treningi – myślę, że jak na mamę całkiem nieźle. 24 razy zrobiłam Skalpel, raz Turbo wyzwanie również Ewy. Zaliczyłam jeden trening obwodowy na siłowni i pierwszy rozbieg. W przypadku treningu „Mokra koszulka” Vilduś odpadłam po połowie…

15 centymetrów mniej w ciągu 30 dni!

Nie wiem czy to dużo, czy też nie zrzucić 15 cm w sumie z całego ciała w miesiąc.  Tyle właśnie w sumie ubyło mi z talii, bioder, brzucha i ud. Dla mnie sprawa jest prosta: systematyczny trening z ćwiczeniami Ewy naprawdę działa. Nawet jeśli nie jesteś na ujemnym bilansie kalorycznym twoje ciało i tak się wysmukli. Piszę o tym, żeby cię zmotywować (nie koniecznie do odchudzania), ale do tego byś zrobił to o czym od dawna marzysz. W moim odczuciu dobra kondycja i zdrowe zadbane ciało to bardzo ważna rzecz. Jako były sportowiec tym bardziej odczuwam zażenowanie obecną formą, jaką reprezentuję.

Ale nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem i zniechęcać się różnymi przeciwnościami losu. Piszę to do ciebie, po to żeby wygnać z ciebie twojego wewnętrznego leniuszka. Tak leniuszka który zaniedbuje swoje sprawy, marnotrawi czas i daje by jego życie przepływało mu przez palce w jednym bezsensie. Nieważne, czy twój wewnętrzny leniuch uniemożliwia ci zmianę pracy, związku lub zadbanie o ciało. Być może od dawna nosisz się z decyzją naprawienia stosunków z rodzicami, pogodzenie z kumplem ze szkolnych lat, czy od dawna obiecałeś żonie zrobić porządek w garażu. Nieważne jaki masz cel, ważne żebyś go w końcu zrealizował.

Plusy i wady Skalpela

Gdyby jednak ktoś zainteresował się ćwiczeniami z Ewą podaję wam w pigule najważniejsze informacje na temat tego programu.

Plusy:

– ćwiczenia są łatwe i może je wykonywać prawie każdy nawet jeśli wcześniej nie ćwiczył,

– program trwa tylko 40 minut,

– można ćwiczyć w domu: potrzebujesz tylko dostęp do Internetu, buty, sportowy strój, kawałek podłogi i wodę,

– już po miesiącu widać pierwsze efekty.

Wady:

– ćwiczenia nie są doskonałe, w trakcie ich wykonywania może pojawić się ból szyi,

– osoby, które mają problem z kolanami mogą odczuwać po Skalpelu dyskomfort,

– trening jest dosyć statyczny i monotonny, może się szybko znudzić,

– widoczny efekt po miesiącu to minimum 3 treningi Skalpela w tygodniu.

Lepsze ciało bez skalpela chirurgicznego w miesiąc jest możliwe, jednak do tego jest niezbędny Skalpel Ewy Chodakowskiej. Trening to nie tylko aktywność fizyczna, ale przede wszystkim codzienna walka z twoim największym wrogiem, czyli twoim lenistwem… Mam nadzieję, że udało mi się kogoś zawstydzić i zmotywować do walki o lepsze jutro. Jako świeża adeptka „sekty Ewy” zachęcam was serdecznie do wzięcia udziału w darmowym, największym wydarzeniu sportowym tego roku, czyli otwartym treningu z Chodakowską w Warszawie, który odbędzie się już za tydzień 20 czerwca. Czekam na ciebie.

 

******

„Każda mijająca minuta to kolejna szansa, aby coś zmienić.”

– film Vanilla Sky

0 0 votes
Ocena
Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] jak wspominałam wam już wcześniej o moich wrażeniach ze Skalpela, o których możesz poczytać TUTAJ. Żadnych konkretnych diet nie stosowałam, tylko zdrowe, racjonalne odżywianie dla mamy […]

Shopping Cart
1
0
Would love your thoughts, please comment.x