Jak bezboleśnie przejść ząbkowanie? Moje doświadczenia
Pamiętam jak bałam się tego, że Marysia będzie przechodziła ząbkowanie równie mocno jak Zuzia. Na szczęście okazało się, że młodsza córka znosi to spokojnie, prawie bezboleśnie i bezobjawowo. Natomiast proces wyrzynania się zębów Zuzi utkwił mi w pamięci jako długi, trudny i bardzo bolesny. Można powiedzieć, że czas, kiedy mojej pierworodnej córce wyrzynały się zęby był horrorem dla całej rodziny. Nieprzespane noce. Częste pobudki, aplikowanie czopków, smarowanie dziąseł, aplikowanie kropelek przeciwbólowych.
Stałam się ekspertem w tej dziedzinie, bo wypróbowałam, każdy możliwy sposób, aby tylko ulżyć własnemu dziecku. Bardzo długo zwlekałam i obawiałam się podania leku z apteki. Mimo, że wymienione przeze mnie produkty są dostępne bez recepty, podświadomie obawiałam się, czy nie zaszkodzę swojemu dziecku. Z perspektywy czasu wiem, że gdyby nie te leki, nie wiem, czy dałybyśmy razem wytrzymać to wszystko. Zuza nie płakała z bólu, ona wydzierała się tak przeraźliwie, jakby ktoś obdzierał ją ze skóry. Długo, bardzo mocno i z potokiem łez. Dla mnie jako świeżo upieczonej mamy było to bardzo traumatyczne doświadczenie. Gdy Twoje dziecko cierpi, masz ochotę zrobić wszystko, aby mu ulżyć. Gdybym mogła zabrać jej ból podczas ząbkowania i przejść przez to za nią sama, zrobiłabym to.
I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz – rada od serca
Jako mama dwóch córek, chcę się z wami podzielić moim doświadczeniem na temat ząbkowania i przy okazji uchronić was przed „błędami” świeżo upieczonej mamy. Podczas ząbkowania mogą się dziać różne niestandardowe sytuacje z dzieckiem, które dodatkowo nas stresują. Ząbkowanie odbywa się falami.
Proces wyrzynania się zębów u dzieci porównałabym z fazami porodu. Niektóre kobiety rodzą błyskawicznie, inne (jak ja) rodzą bardzo długo. Podobnie jest z dziećmi i ich ząbkami. U Zuzi trwało to długo i było bardzo bolesne, u Mani wszystko idzie sprawnie i „prawie” bezboleśnie.
Ale chcę was uczulić na to, żebyście zawsze przy sobie miały: w torebce, kosmetyczce, plecaku, torbie ekologicznej- coś, co ukoi ból i uspokoi Wasze dziecko. Uczcie się na moich błędach i nie jedźcie do babci z 2 czopkami (myśląc, że wystarczą). Oszczędźcie sobie zrywania się z wesela, bo nie spakowałaś kropelek łagodzących ból zębów. Nie cofaj się dwa kilometry do domu, bo nie masz przy sobie leków, choćby żelu chłodzącego na ząbkowanie.
Dajcie mi koniecznie znać jakie są Wasze doświadczenia z ząbkowaniem dzieci? To już za Wami, czy przed Wami, a może jesteście w trakcie ząbkowania? Jakie metody stosowałyście podczas wyrzynania się ząbków? Co okazało się hitem, a co było totalną klapą? Czy wpisy poradnikowe są dla Was potrzebne, może macie pomysł na jakiś temat, który powinnam poruszyć na blogu? Dajcie mi koniecznie znać, w komentarzach na dole.
Wpis powstał we współpracy z Viburcol.
____________________________________
Nieidealnaanna to blog, który opowiada o tym co w życiu najważniejsze, żeby być na bieżąco z nowymi tekstami koniecznie polub mój Nieidealny Facebook, oraz zaobserwuj mnie na Instagramie, gdzie pokazuję moje życie od kuchni. Jeśli to zrobiłeś, wiedz że Nieidealnaanna w tym momencie szeroko się do Ciebie uśmiecha i robi przytulasa, na misia, a co! A jeśli szukasz wsparcia dołącz do Grupy Nieidealnych, ale SzczęśliwychKobiet.
Lata temu w aptece był tylko sachol i on ratował matki przez zwariowaniem.
Hm.. ciekawe sacholgel znam tylko na afty ..
widzę poważny i nie łatwy temat, dobrze że go poruszasz, zapewne będzie pomocą dla wielu matek
Myślę, że temat nieunikniony i czeka każdą mamę prędzej czy później.
U nas z ząbkowaniem nie było jakichś wielkich problemów , więc nie musieliśmy sięgać po żadne specyfiki. Ale wiem, że w wielu przypadkach okazują się naprawdę przydatne i pomocne.
Kolka, ząbkowanie… na każdym etapie kolejne wyzwania dla matek 🙂 Podziwiam!
Jest to wpisane zarówno w rozwój dziecka jak i rodzicielstwo 🙂
Nie mam jeszcze swoich dzieci, ale moje przyjaciółki właśnie mają czwórkę małych bobasów i ząbkowanie u każdego wygląda inaczej- ja mam nadzieję, że u mnie będzie po prostu DOBRZE. Pozdrowienia Aneczko!
Ewelina i bardzo dobrze, trzeba myśleć pozytywnie 🙂
Ja miałam szczęście, bo nocnik i ząbki nigdy nie był u nas problemem. Jakoś tak się nam szczęśliwie trafiło.
Ale żeby nie było, że się chwalę za bardzo to a to na innych płaszczyznach mieliśmy trudniej:)
No to winszuję, każda z nas ma inne doświadczenia 🙂
Stosujemy viburcol ale nie ma jakiejś super poprawy… Może tylko tyle że nieco lepiej zasypia ale noc to koszmar. Skórki od chleba faktycznie dają chwilowe zajęcie i ukojenie…zostaje to jakoś przetrwać.
Aniu, rozumiem. Życzę Wam dużo cierpliwości i jak najmniejszych problemow z zabkowaniem.
U nas kiedy szły zęby zawsze pojawiał się katar, a tak poza tym było ok
Pozazdrościć, choć i katar jest dyskomfortem dla maluchów 🙁
U nas na razie 8 ząbków, stosujemy polecony przez kogośtam Dentinox. Ale tylko w razie największej potrzeby. Póki co tylko dwa razy się przydał. Mam nadzieję, że reszta wyrżnie się bezobjawowo 😉
Dorota i tego Wam życzę 🙂 Mania super znosila ząbkowanie, do moemntu tych ostatnich zębów które idą obecnie…
Dziękuję za ten wpis, bardzo obszerny i lada moment będzie dla mnie dużym wsparciem!
Kasia cieszę się 🙂
Przy bolesnym ząbkowaniu pomagał nam żel z rumiankiem – sprawdził się przy obu synach 🙂
Mój synek właśnie przechodzi ząbkowanie i strasznie się ślini. Nawet nie wiedziałam, że katar może być nietypowym objawem ząbkowania,
Ja też nie zdawałem sobie z tego sprawy. Naprawdę mnie to zaskoczyło 🙂
Viburcol również nas ratował !))
U nas ostatnio pani dorktor sie przerazila jak zajzala do buzi i zobaczyla ze idzie 5 zebow na raz 😀 … nie pozostalo mi nic innego jak sie usmiechnac i powiedziec ze temat zebow jest u nas na tapecie non stop 🙂 . Mila niestety bardzo bolesnie to przechodzi a przy tym my jako rodzice rowniez i tez numerem jeden u nas okazal sie Viburcol. 🙂
Ząbkowanie to faktycznie niełatwy temat. Moje dzieci przechodziły odmiennie. Starszakowi pomagała Camillia na bazie rumianku, ale generalnie nie było większych objawów, ani gorączki. Gwiazdkajuż trochę bardziej boleśnie, ale tez myślę, że dość lightowo i tylko raz podałam jej paracetamol. A tak ani wielkiego ślinienia, ani wielkiego wpychania rączek do buzi. A no i mnie gryzła. To był taki niestandardowy objaw. Na szczęśęscie nie podczas karmienia piersią.
U nas fajnie sprawdziły się gryzaki z lodówki i jak bardzo bolało to jakiś żel